To w niej poznajemy P. Batemana – późniejszego bohatera „American…”. Tam również poznajemy jego młodszego brata – Seana i grupkę jego przyjaciół z elitarnej, amerykańskiej uczelni.
Oddających się narkotykom, alkoholowi i wszelkim formom seksu. Pozbawionych sensu życia, planów na przyszłość, miłości. Jednak nie o epatowanie wynaturzeniami chodziło przecież pisarzowi, jest on bowiem – według krytyka „Los Angeles Times Book Review” – „Nade wszystko moralistą.
W jego lakonicznym i zwięzłym stylu każde słowo waży tyle, co rozpacz i oburzenie stanem współczesnej duchowości”. A „New York Times" dodaje: "Powieść "(Od)loty godowe" rozgrywająca się w niewielkim, bogatym collage'u humanistycznym w Nowej Anglii u szczytu Reaganowskich lat osiemdziesiątych przedstawia kalejdoskopowy obraz i niemal socjologiczną wiwisekcję życia trójki studentów bez planów na przyszłość czy choćby teraźniejszość: ludzi, tworzących przedziwne romantyczne wielokąty w poszukiwaniu jakiegokolwiek sensu w społeczeństwie ogarniętym manią konsumpcji, w którym miłość jest towarem, za który płaci się wyuzdaniem.
Bret Easton Ellis z niezwykłą wnikliwością i właściwą sobie, niepozbawioną współczucia ironią przedstawia moralną otchłań, leżącą u podstaw świata dzisiejszych trzydziesto- i czterdziestolatków, pogłębianą rzec by można "niestety" przez kolejne pokolenia. Bret Easton Ellis, jak nikt inny z grona współczesnych pisarzy, mówi Ameryce, co się stało z jej dziećmi."