Twoje konto

Bitwa w tramwaju

Wysyłamy w 48h koszty przesyłki od 13,00 zł

Cena: 17,42 zł z VAT 26,00 zł

Stefan Wiechecki Wiech (1896-1979) - pisarz, felietonista, humorysta. Karierę dziennikarską rozpoczynał jako sprawozdawca sądowy w przedwojennym "Kurierze Czerwonym" i dzienniku "Dzień Dobry". Być może te lata praktyki przyczyniły się do wypracowania swoistego języka (mów wiechem), łączącego elementy gwary i żargonu warszawskiego z farsową czasem wręcz groteskową nutą komizmu. Jego inwencja językowa jest niebywała. To niewątpliwie jeden z najwybitniejszych polskich pisarzy, choć często niedoceniany przez elity. Za to uwielbiany przez czytelników. I tak jest do dziś.


Bitwa w tramwzaju to pierwszy tom opowiadań przedwojennych, najbardziej warszawskiego z warszawskich pisarzy. Ten tom zawiera w zasadzzie komplet opowiadań z trzech pierwszych książek jakie Wiech ogłosił przed wojną, a mianowicie Znakiem tego, Wysoka eksmisjo i W ząbek czesany.
Wiech jednakowo zachwyca już czwarte pokolenie Polaków.

Przedtem dziadków i rodziców. Teraz znowu dzieci i wnuków. Pokładamy się ze śmiechu i zarazem ciarki nas przechodzą. Przedwojenne opowiadania. Przedwojenna jakość.
A w szczegółach znajdziecie próbkę stylu Stefana Wiecheckiego!

Sardynki tańsze


Pan Stanisław Pietruszka, przysięgły kawaler w wieku lat czterdziestu sześciu, zaczął nagle odczuwać ciężar samotności. Zwierzył się więc z tą troską znajomemu swemu, panu Alojzemu Biskupskiemu, człowiekowi, który z niejednego pieca chleb jadł.
Pan Biskupski pomyślał chwilę i rzekł:
– Rzeczywiście poniekąd mężczyzna żonaty swoją wygodę ma, co pod względem wiktu, przepierki i jak to mówią, świadomego obrządku.
A taki kawaler lata jak kot z pęcherzem po mieście, ni tu dom, ni tu chałupa. Obszarpany, guzika nie ma mu kto przyszyć. W mieszkaniu także samo brudy choleryczne.
– I samotność... pyska nie masz pan do kogo otworzyć! – dodał ze łzą w oku wzruszony swoją dolą pan Pietruszka.
– Faktycznie, ale z drugiej znowuż strony przyjemnie jest wrócić do domu o trzeciej rano schlany, zbradziażony i mordobicia od ślubnej małżonki nie otrzymać.
– Nie każden mężczyzna pozwoli ukochanej kobiecie po głowie się lać!
– No tak, ale na sztorcowanie nie ma rady. Każda żona swoją przemowę ma i musisz pan słuchać. Chyba tak zrobić jak ten szewc z Targówka, co przed wojną małżonkie jaśkiem udusił za to, że mu pierwszy sen przerwała, kiedy zmęczony do domu przyszedł. Ona na Bródnie spoczywa, a jego Ruskie na Syber wywieźli.
– W taki sposób widzę, że małżeński stan nie dla mnie.
– Już lepszy pies. Jego prawo człowieka najwierniejszem przyjacielem być. Bywają psy cwańsze od ludzi. Taki domu przypilnuje, służy i przez laskie skacze. Czy goście przyjdą, czy na spacer z niem pan wyjdziesz, wszędzie zaszczyt masz.
– Tylko że drań wlizie pod łóżko i szczeka!
– No i wściec się może. Czytałem w kurierze, że w Ameryce jeden pies sto dwadzieścia osób pogryzł. Powściekali się potem wszyscy, co do jednego.
– Już kot pewniejszy.
– Wiadomo. I ładne to cholera. Mordeczkie ma takie sympatyczne.
– Tylko oczy fałszywe.
– I po kątach paskudzi.
– Było zdarzenie, że kot księdza zagryzł za to, że chrapał.
– Trafiają się dranie między kotamy.
– Dla człowieka nerwowego najlepsza złota rybka.
– Faktycznie. Rybka nie szczeka. Kupujesz pan sobie okrągły słój, naliwasz wody, parę kamieni na dno, trochę rzęsy czyli też jaką roślinność. Wpuszcza się duże trzy złote rybki i godzinamy możesz pan obserwować.
– Cichutkie to, czystą wodą żyje i żadnego ekspensu nie sprawia.
– Ale drogie. Jedna sztuka w modnem japońskiem fasonie do setki może kosztować.
– Co pan mówisz? To sardynki tańsze.
– Cała puszka dwa, trzy złote.
– No to może każemy dać...
– Można!
Cała powyższa rozmowa toczyła się w barze na Kamionku. Panowie otrzymali wkrótce dużą puszkę portugalskich sardynek i odpowiednią ilość wódki. Bardzo byli zadowoleni ze sprawunku, ale się okazało, że ostatnia rybka była uszkodzona, wobec czego przewrócili bufet i połamali grającą szafę.
Sąd skazał ich za to na dwa tygodnie aresztu i 50 złotych zwrotu strat.
Pan Pietruszka po wysłuchaniu wyroku pocieszał się, że mogło być gorzej: bo małżeństwo jest aresztem, który trwa nieraz całe życie i kosztuje moc pieniędzy. Sardynki w każdym razie tańsze!

zebrał i opracował oraz przypisami i objaśnieniami opatrzył: Robert Stiller278 stron; op. miękka; Projekt okładki: Janusz Stanny; ISBN: 978-83-7998-084-0; wydanie 3
Dodaj Komentarz
Ocena: 1 5
Imię / pseudonim:
Przepisz kod:
weryfikator

Zapytaj o produkt